Inwestor - czyli walka z wiatrakami
: 28 sty 2014, o 11:10
Postanowiłem napisać poniższy tekst po spotkaniu z Inwestorem. Tak, żeby świeżym kosztorysantom pokazać jakie czasem pomysły ma Inwestor i na co uważać.
Sprawa dotyczy termomodernizacji bloku. Koncepcję wizualną i projekt robi zaprzyjaźnione biuro projektowe, a ja do tego kosztorys. Inwestor czyli Wspólnota Mieszkaniowa reprezentowana przez prezesa zarządu chce oczywiście albo przetarg albo wybór ofery - sami jeszcze nie wiedzą. I wiadomo elewacja ma być najpiękniejsza i najlepiej za darmo. Ale koncert życzeń już jest: kosztorys na naprawę tynku i malowanie, kosztorys na docieplenie i tynk oraz kosztorys jeden i drugi w rozbiciu na poszczególne elewacje. Przy dobrym zbudowaniu przedmiaru wydrukowanie takich wariantów nie stanowi większego problemu. Schody i tłumaczenie prostych rzeczy Inwestorowi zaczynają się dalej. "Panie po co w kosztorysie rusztowania, ja nie wezmę paplochów co nie mają rusztowań, nie będę za nie płacił". I tłumacz tu człowieku, że koszt wynajmu rusztowań kosztem wynajmu. Jak wykonawca je ma to sobie robiąc ofertę na podstawie przedmiaru wrzuci tam 0,01zł. Ale praca rusztowań w kosztorysie to też ich zużywanie się (amortyzacja) i czas roboczogodzin na rozstawienie. Druga sprawa "Panie zrób pan jak najniższe kwoty, żeby się mieszkańcy nie wystraszyli". I dalsza walka, że ja mogę wrzucić upust nawet 30% na ceny i najniższą stawkę RBG, ale jaki to mam sens, jak potem na "przetargu" wyjdzie że Inwestorski jest na 200 tyś, a najniższa oferta na 300 tyś. I winny będzie kosztorysant, bo źle policzył. I dalsza lawina pytań, po co odgromy ruszać, i tłumaczenie że przy dociepleniu trzeba wspornik wydłużyć o gr. styropianu, czyli najprościej je wymienić. I najlepszy kwiatek "Panie coś pan tu źle policzył, popraw pan to". Inwestor bierze szerokość budynku, mnoży przez wysokość odejmuje okna, wychodzi mu ~320m2, a w przedmiarze pokazuje mi że ja mam blisko ~380m2. I zaczyna się tłumaczenie, że przecież są ościeża w tym (oczywiście plus wykład co to są ościeża), że w tym są bonie (na budynku są pasy pionowe i poziome "odsadzone" od lica elewacji o ~5cm. I na tym robi się różnica w metrażu. "Panie nie licz pan tego, po co to, taniej będzie". We mnie się już gotuje więc pytam, a styropian, siatka, klej i tynk w te ościeża nie idą? Chyba idą , więc należy je ująć bo są w zakresie termomodernizacji. Odwóz gruzu z odbijania uszkodzonego tynku - "Panie, a po co to, wywal pan to". No jasne, ja wywalę, Wykonawca potem zostawi hałdę gruzu pod blokiem, bo nie ma tego w zakresie określonym kosztorysem. A ludzie będą pomstować na kosztorysant, bo nie uwzględnił. Czyli jednym słowem, zrób pan g...o nie kosztorys, od łebka, na oko, jak najtańsza kwota za robotę, a potem jak robotę wykonawca weźmie to on się będzie martwił, my mu zapłacimy ryczałtem i gotowe. A to czy splajtuje czy nie to kogo to obchodzi. A kto się podpisze na kosztorysie - kosztorysant, w razie czego to on źle zrobił. To może zamiast kosztorysu to im trzeba by zliczyć metraż bloku z 1200m2 * wiesz pan co, po 80-100zł za m2 robią czyli kartka A4 z kwotą 96 tyś i nazwijmy to kosztorysem
I teraz ja mam zamiar zrobić tak. Kosztorys robię po swojemu, czyli określam i liczę wszystkie roboty jakie są przewidziane na budynku, wszystkie ościeża, wzmocnienia krawędzi kątownikami, itp. Taki dostanie Inwestor. A jak mu się któreś pozycje nie podobają, bo koszty robią to je usuną, ale Inwestor podpisze mi pismo, że poz. o nr. x,y,z zostają usunięte na jego wyraźne życzenie, i nie biorę odpowiedzialności za kwotę kosztorysu, która będzie nieadekwatna do zakresu robót koniecznego do wykonania, oraz w przypadku pytań do przetargu nie będę po raz kolejny dodawał poz. które już w kosztorysie były, zostało wyrzucone na żądanie Inwestora i znowu trzeba je dodać, bo przecież Wykonawcy głupi nie są i znają każde małe przeoczenie. A ja mam za jedną kwotę za zrobienie kosztorysu przy przetargu poprawiać go w nieskończoność, bo Inwestor chce tanio.
Sprawa dotyczy termomodernizacji bloku. Koncepcję wizualną i projekt robi zaprzyjaźnione biuro projektowe, a ja do tego kosztorys. Inwestor czyli Wspólnota Mieszkaniowa reprezentowana przez prezesa zarządu chce oczywiście albo przetarg albo wybór ofery - sami jeszcze nie wiedzą. I wiadomo elewacja ma być najpiękniejsza i najlepiej za darmo. Ale koncert życzeń już jest: kosztorys na naprawę tynku i malowanie, kosztorys na docieplenie i tynk oraz kosztorys jeden i drugi w rozbiciu na poszczególne elewacje. Przy dobrym zbudowaniu przedmiaru wydrukowanie takich wariantów nie stanowi większego problemu. Schody i tłumaczenie prostych rzeczy Inwestorowi zaczynają się dalej. "Panie po co w kosztorysie rusztowania, ja nie wezmę paplochów co nie mają rusztowań, nie będę za nie płacił". I tłumacz tu człowieku, że koszt wynajmu rusztowań kosztem wynajmu. Jak wykonawca je ma to sobie robiąc ofertę na podstawie przedmiaru wrzuci tam 0,01zł. Ale praca rusztowań w kosztorysie to też ich zużywanie się (amortyzacja) i czas roboczogodzin na rozstawienie. Druga sprawa "Panie zrób pan jak najniższe kwoty, żeby się mieszkańcy nie wystraszyli". I dalsza walka, że ja mogę wrzucić upust nawet 30% na ceny i najniższą stawkę RBG, ale jaki to mam sens, jak potem na "przetargu" wyjdzie że Inwestorski jest na 200 tyś, a najniższa oferta na 300 tyś. I winny będzie kosztorysant, bo źle policzył. I dalsza lawina pytań, po co odgromy ruszać, i tłumaczenie że przy dociepleniu trzeba wspornik wydłużyć o gr. styropianu, czyli najprościej je wymienić. I najlepszy kwiatek "Panie coś pan tu źle policzył, popraw pan to". Inwestor bierze szerokość budynku, mnoży przez wysokość odejmuje okna, wychodzi mu ~320m2, a w przedmiarze pokazuje mi że ja mam blisko ~380m2. I zaczyna się tłumaczenie, że przecież są ościeża w tym (oczywiście plus wykład co to są ościeża), że w tym są bonie (na budynku są pasy pionowe i poziome "odsadzone" od lica elewacji o ~5cm. I na tym robi się różnica w metrażu. "Panie nie licz pan tego, po co to, taniej będzie". We mnie się już gotuje więc pytam, a styropian, siatka, klej i tynk w te ościeża nie idą? Chyba idą , więc należy je ująć bo są w zakresie termomodernizacji. Odwóz gruzu z odbijania uszkodzonego tynku - "Panie, a po co to, wywal pan to". No jasne, ja wywalę, Wykonawca potem zostawi hałdę gruzu pod blokiem, bo nie ma tego w zakresie określonym kosztorysem. A ludzie będą pomstować na kosztorysant, bo nie uwzględnił. Czyli jednym słowem, zrób pan g...o nie kosztorys, od łebka, na oko, jak najtańsza kwota za robotę, a potem jak robotę wykonawca weźmie to on się będzie martwił, my mu zapłacimy ryczałtem i gotowe. A to czy splajtuje czy nie to kogo to obchodzi. A kto się podpisze na kosztorysie - kosztorysant, w razie czego to on źle zrobił. To może zamiast kosztorysu to im trzeba by zliczyć metraż bloku z 1200m2 * wiesz pan co, po 80-100zł za m2 robią czyli kartka A4 z kwotą 96 tyś i nazwijmy to kosztorysem
I teraz ja mam zamiar zrobić tak. Kosztorys robię po swojemu, czyli określam i liczę wszystkie roboty jakie są przewidziane na budynku, wszystkie ościeża, wzmocnienia krawędzi kątownikami, itp. Taki dostanie Inwestor. A jak mu się któreś pozycje nie podobają, bo koszty robią to je usuną, ale Inwestor podpisze mi pismo, że poz. o nr. x,y,z zostają usunięte na jego wyraźne życzenie, i nie biorę odpowiedzialności za kwotę kosztorysu, która będzie nieadekwatna do zakresu robót koniecznego do wykonania, oraz w przypadku pytań do przetargu nie będę po raz kolejny dodawał poz. które już w kosztorysie były, zostało wyrzucone na żądanie Inwestora i znowu trzeba je dodać, bo przecież Wykonawcy głupi nie są i znają każde małe przeoczenie. A ja mam za jedną kwotę za zrobienie kosztorysu przy przetargu poprawiać go w nieskończoność, bo Inwestor chce tanio.